Z precyzją zdolnego matematyka bez problemu odnalazłeś naszą wspólną, największą i naturalną dzielną, która podzieliła nas bez reszty.
Objawiło mi się to łomotaniem serca, mocnym i nieprecyzyjnym. Tłukącym.
Wkrótce ogłuchłam.
Wkrótce ogłuchłam.
Od miejsca, w które włożyłeś swój palec poszła siatka nieregularnych pęknięć.
Euklides przewidział to ponad dwa tysiące trzysta lat temu.
Największym wspólnym dzielnikiem zbioru pustego jest 0.
Jestem zbiorem pustym dzielonym przez milczenie.
Zdaje mi się ostatnio, że też już głuchnę od łomotu serca. I nie słyszę wcale podpowiedzi mówiących o tym, że powinnam je jakoś uciszyć dla własnego dobra...
OdpowiedzUsuńWiesz, że "brzmisz" mi czasem jak Herbert-prozaik? (tylko bez śmichów chichów!) Masz w słowach podobny pozorny chłód/dystans i sięgasz daleko, (aż do Euklidesa) w poszukiwaniu wyjaśnień. I kolejnym wpisem pokazujesz mi ile w matematyce może być czułości!
(Kocham drugie zdjęcie z siatką pęknięć, kędziorku)
ty pipko :<
OdpowiedzUsuń